wtorek, 30 lipca 2013

Pomadkowa bliźniaczka, kiss kiss Hibiskiss!

..czyli tzw. tańszy odpowiednik  jednej z piękniejszych, moim zdaniem, pomadki firmy MAC,  o nazwie Impassioned. To przepiękna, intensywna, nasycona fuksja. Bardzo kobieca i przyciągająca uwagę.

MAC -Impassioned, źródło: temptalia.com

Dzisiaj proponuję Wam tańsze rozwiązanie - genialny odpowiednik tego odcienia, czyli pomadkę firmy Catrice, o wdzięcznej nazwie Kiss Kiss Hibiskiss ( nr 210). To jedna z moich ulubionych pomadek tego lata.


Zdjęcie to nie oddaje niestety faktu, jak bardzo nasycony i piękny jest ten odcień ( polecam więc Wam sprawdzić w drogeriach Natura..i zakochać się!). Pomadka posiada błyszczące wykończenie i na ustach prezentuje się fenomenalnie.
To połączenie neonowej barwy z wieczorową elegancją..nie mogłam się jej oprzeć.. Już wyobrażam sobie ją na moich ustach również w ponure, jesienne dni. Posiadam ją od kilku miesięcy i z pewnością kupię ją ponownie.

Pomadka stanowiła również świetne uzupełnienie mojej karnawałowej stylizacji!



Kiss, Kiss, J.



poniedziałek, 29 lipca 2013

olejek karotenowy - idealny na lato!

Uff...witam Was, w cudownym, wakacyjnym nastroju. Lato w pełni; na zewnątrz tropikalnie, chilloutowo..delektuję się więc chwilą.

Chciałabym dzisiaj polecić Wam cudowny kosmetyk, który zabrałam ze sobą na weekendowy wyjazd. To olejek karotenowy, firmy Diaderma.



 Poza olejkiem karotenowym, produkt ma w składzie inne cenne olejki: oliwkowy, krokoszowy, arachidowy, kukurydziany, sojowy oraz olejek z awokado. Posiada również wyciągi z ziół: szałwii, oczaru wirgijskiego, rumianku, arniki i bagna zwyczajnego. Olejek poprawia koloryt skóry, doskonale regeneruje i odżywia, zwłaszcza zmęczoną ( np.opalaniem) skórę. Chroni przed szkodliwym działaniem promieni UV i neutralizuje wolne rodniki, redukuje zmarszczki, zapobiega ich powstawaniu.  Moja cera bardzo się z nim polubiła :)
Co ważne, olejek nie zapycha porów i nie powoduje pojawiania się na twarzy niepowołanych "gości" ;)
Ten 100% naturalny produkt kosztuje jedynie ok. 30 zł. Ja kupiłam go w internetowej aptece. Jeśli macie dostęp do niemieckich drogerii, możecie upolować go tam, za jedyne 2-3 euro.

Spróbujcie go, gdyż jest doskonały do stosowania nie tylko latem. Myślę, że doskonale ożywi moją karnację, właśnie jesienią lub zimą. Ja stosuję go również do masażu i nawilżania ciała.

Pozdrawiam Was ciepło,

J.


czwartek, 25 lipca 2013

Marc Jacobs Beauty

Już jest! Na stronie Sephory kilka dni temu miała miejsce oficjalna premiera kosmetyków kolorowych Marc Jacobs. W sklepach Sephora kosmetyki mają pojawić się od 9 sierpnia. Będą to 122 produkty, do oczu, ust oraz twarzy. Zostały podzielone na cztery kategorie: kolekcja Smart Complexion to podkłady i pudry. Kolejna to Blacquerw jej skład wchodzi eyeliner i lash lifter, czyli tusz do rzęs. Trzecia kategoria, to Hi-Per Color, czyli produkty do ust oraz powiek. Ostatnią,  budzącą skrajne emocje grupą, jest Boy Tested, Girl Approved, czyli kosmetyki, zarówno dla kobiet...jak i dla mężczyzn!

Tak barwna postać współpracująca z Sephorą - to będzie z pewnością kolorowa mieszanka wybuchowa! :)

                                                          źródło: marcjacobs.com


 
żródło: marcjacobs.com
 


                                                                 żródło: marcjacobs.com

Mnie spodobały się zwłaszcza cienie do powiek. Czy kolorówka Jacobsa będzie dostępna w Polsce? Mam nadzieję, że prędzej, czy później tutaj dotrze. Z pewnością podzielę się z Wami tą informacją, gdy tylko coś z tej kolekcji wpadnie w moje łapki.
 
 
J.

środa, 24 lipca 2013

naga prawda, czyli recenzja Revlon Nearly Naked

Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości znajomej blogerki z UK, miałam okazję przetestować nowy podkład firmy Revlon, czyli Nearly Naked ( ja posiadam odcień 150 -  nude). Wedle założeń producenta, ma to być podkład lekki, którego krycie można stopniowo budować. Ma być kompletnie niewyczuwalny na twarzy i wyglądający niesamowicie naturalnie. Wczoraj, będąc w Rossmannie, zauważyłam, iż pojawiła się w sklepie szafa firmy Revlon a w niej nowość - przedmiotowy pokład.



Pomyślałam więc, że przedstawię Wam swoje refleksje na jego temat.

Po pierwsze opakowanie - kompletnie nieporęczne! Brak pompki  powoduje, iż podkład nieestetycznie wylewa się z opakowania i ciężko jest odmierzyć właściwą ilość produktu.



Naprawdę chciałam dać mu szansę, zwłaszcza, iż jest porównywany do podkładu YSL Touche Eclat.
Niestety :( Jak dla mnie to rozczarowanie roku. Aplikuje się go dość przyjemnie ( ja do tego celu używam pędzla Hakuro lub palców). Rzeczywiście ma lekkie krycie i jego budowanie, nie powoduje efektu "maski" na twarzy...

...ale na tym lista zalet się kończy. Jego wykończenie jak dla mnie jest bardzo "płaskie", wcale nie sprawia, że moja twarz wygląda na świeżą, ani choć odrobinę rozświetloną. Po jakimś czasie, podkład waży się na mojej twarzy i nieestetycznie podkreśla pory.



Osławiony "golasek", wypada więc blado. Ja go nie polecam, ciekawa jestem jednak Waszych opinii na jego temat.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Co kryje lipcowy GLOSSY BOX?

"Wielki błękit" -  takie hasło przyświeca lipcowemu pudełku Glossy Box. Subskrybuję je od samego początku istnienia i powiem Wam, że lubię ten mały dreszczyk emocji, kiedy wiem, że kurier już jedzie do mnie z aktualną przesyłką. Wakacyjne wydanie, to niespodzianka w postaci niebieskiego koloru pudełka - ma się zapewne kojarzyć z wodą, orzeźwieniem i latem. Mnie się podoba!

 
Hmm...co tym razem?
 
 
 
W środku pięć produktów, w tym jeden nadprogramowy, w postaci chłodzącej, żelowej maseczki na oczy.
 
 
 
Najbardziej tym razem ucieszył mnie nawilżający krem-żel odprężający pod oczy firmy Tołpa. Dzięki Glossy Box miałam już okazję testować serum z tej samej serii, więc ucieszył mnie produkt pod oczy. Delikatnie, orzeźwiająco pachnie i rzeczywiście spełnia swoje zadanie, gdyż fantastycznie relaksuje skórę pod oczami.
 
 
 
Kolejny produkt, to nawilżająca odżywka do włosów firmy artego. Posiada nawilżający olejek z amazońskiego drzewa, który nawilża zarówno włosy, jak i skórę głowy. Odżywka nie zawiera SLS. Użyłam jej raz i muszę powiedzieć, iż nadaje włosom fantastyczny blask.
 
 
 W pudełku znalazł się również chłodzący żel do stóp Fly High!. Jak obiecuje producent na opakowaniu, żel przynosi ulgę i regeneruje stopy po wysiłku fizycznym. Produkt zawiera mentol oraz kamforę i olejek eukaliptusowy, więc dość intensywnie pachnie. Przetestowałam go, po całonocnym szaleństwie na szpilkach...dał radę!
 
 
 
 W lipcowym pudełku pojawiło się również coś z kolorówki. Jest to lakier do paznokci firmy Nails INC. Posiada przepiękny koralowo-różowy kolor. To dla mnie strzał w dziesiątkę, doskonale prezentuje się na opalonych dłoniach.
 
 
 
Jedynym produktem, z którego nie jestem zadowolona, jest krem-żel nawilżający firmy AVON. Dyskusyjną kwestią, jest to, czy produkt akurat takiej marki powinien znaleźć się w GLOSSY BOX..
Jedynym produktem tej firmy, którym jestem absolutnie zachwycona, to kultowa już żelowa kredka do oczu Supershock Jej trwałość poraża!
 

W innych pudełkach znalazł się energetyzujący fluid do twarzy  Lierac Initiatic. Zdecydowanie bardziej wolałabym trafić na ten produkt. No cóż,  taka jest idea tych pudełek  - zaskoczenie i niespodzianka. Ja jestem zdecydowanie ich fanką :) Żałuję jedynie, iż w wakacyjnym pudełku nie znalazła się np. mgiełka do ciała, jakiś rozświetlacz do twarzy, lub coś pachnącego z TBS lub Bath&Body Works. Swoją premierę w Polsce miały niedawno samoopalacze ST. Tropez. Może producenci zdecydują się wrzucić miniaturę do kolejnego pudełka, kto wie? A na jesień poproszę malutką Yankee Candle ;) To kilka słów ode mnie ;)


Ciao! J.


Czym jest Glossy Box, na jakiej zasadzie możecie je otrzymywać? Wszystkie szczegóły i opisy poprzednich pudełek, znajdziecie na www.glossybox.pl :) Tam również możecie złożyć zamówienie.
Subskrybenci, co miesiąc otrzymują pudełko -niespodziankę, w której znajduje się 5 produktów ( miniatur i pełnych produktów). Glossy Box, to świetna idea, która pozwala odkrywać i testować nowe marki oraz produkty :) Na stronie wypełniamy tzw. profil piękności, który pomaga dostosować w pewnym stopniu produkty do naszych osobistych preferencji i typu skóry oraz urody.

 

niedziela, 21 lipca 2013

weekendowe wspomnienia :)

Witam Was słonecznie. Jak minął Wasz weekend?  Mój pod znakiem relaksu, pysznego jedzenia oraz kosmetycznych niespodzianek :) Zapraszam na fotograficzny mix :)


                                                  #shoes # shopping #happy



 

                                                       #blueberries #smoothie #yummy


                                                                     #press # relax





                                                  #new #glossybox #blue ( już jutro pokażę, co było w środku)



                                                                     #just #me #relax




                                                               #daslokal #wrocław #elle

Miłego tygodnia,  XOXO J.

czwartek, 18 lipca 2013

małe cuda

Czy znacie to uczucie, gdy za zaledwie kilka lub kilkanaście złotych odkrywacie kosmetyk, który swoją jakością bije na głowę, produkt za 100-200 złotych? Świetna jakość, niezwykła przyjemność z użytkowania, rozkosz dla zmysłów - takie właśnie są pomadko -błyszczyki z firmy Celia, które znajdują się w tej chwili w mojej  czołówce pomadkowej.


Posiadam je w dwóch odcieniach  - 602, to odcień nude, wpadający w lekki róż i troszkę w brzoskwinię.Odcień 601, to typowy chłodny róż. Pomadki te mają za zadanie nawilżać usta i rzeczywiście, jak pisze producent, są półtransparentne. Dla mnie to genialne połączenie szminki i błyszczyka. "Masełkowa" konsystencja sprawia, iż pomadka idealnie rozprowadza się na ustach, pozostawiając na nich, upragniony przez wiele kobiet efekt "tafli" i ponętnie podkreślonych, lekko powiększonych ust. Małe cudo, zamknięte jest w przepięknym metalowym opakowaniu w odcieniu "rose gold". Wygląda to bardzo gustownie i elegancko.

Hitem oczywiście jest cena! Za tę naprawdę oszałamiającą pomadkę zapłacimy jedynie ok. 10-11 zł.

To swoiste must have, na które musicie się skusić! :)

Całuję z Celią na ustach, J.




środa, 17 lipca 2013

let's talk about hair

Moje włosy są cienkie i delikatne. Muszę więc bardzo o nie dbać, aby wyglądały zdrowo i były lśniące. Nie farbuję ich już od prawie roku, więc aktualnie cieszę się naturalnym efektem ombre hair.
Oto moi włosowi ulubieńcy:


 3 minute miracle firmy Aussie, to jedna z najlepszych odżywek, jakie miałam przyjemność używać. Znakomicie odżywia, wygładza, nawilża włosy i ich nie obciąża. Odżywka przepysznie pachnie gumą balonową. Bardzo żałuję, że ta seria nie pojawiła się w Rossmannie. Ja kupuję ją na Allegro.

 
 
 
Często w mojej łazience gości również mleczna odżywka firmy Serical. Lubię ją bardzo. Nawilża moje włosy, doskonale się po niej rozczesują. Jest bardzo wydajna i pachnie apetycznie budyniem waniliowym. Kupuję ją również przez internet.
 
Do rozczesywania włosów używam magicznej szczotki Tangle Teezer.  Szczotka ta zrobiła furorę w wielu krajach i oczywiście robi furorę na moich włosach, które mają ogromną tendencję do plątania się, podczas rozczesywania. Jej sekret tkwi  w ząbkach, które ułożone są w niej w taki sposób, ze żaden supeł i splątanie jej nie straszne! Nawet z mokrymi włosami, radzi sobie znakomicie - bez bólu i wyrywania! Nie wyobrażam sobie aktualnie używania innej szczotki :)))

Polecam również olejek Mythic Oil z L'oreal do wszystkich typów włosów. To swoista kropka nad i -nadaje blask, pasma pięknie się układają. Warto również zajrzeć do lokalnych drogerii. Poszukajcie malinowego octu w spray'u do włosów, polskiej firmy Marion, który regeneruje włosy, nadaje im fenomenalny połysk i zapach :)

Raz w tygodniu poświęcam czas na olejowanie włosów olejkiem  Dabur Vatika. Aktualnie posiadam bogatszą wersję, czyli mieszankę oleju kokosowego, wzbogaconego ekstraktami z amli, henny oraz cytryny. Nakładam olejek na włosy i skórę głowy i trzymam ok. 1 godzinę, a czasami zostawiam nawet na noc. Nie mam problemu ze spłukaniem tej mieszanki, a efekty są widoczne już po kilku użyciach.
Cytryna zawarta w olejku,  reguluje wydzielanie sebum oraz przeciwdziała łupieżowi.
Henna wraz z innymi ziołami chroni przez zewnętrznymi zanieczyszczeniami oraz podkreśla mój kolor włosów.
Amla wzmacnia włosy od korzenia aby były zdrowe i lśniące. Olejek kokosowy zaś, czyli główny bohater produktu, to indyjski specyfik, który głęboko odżywia włosy oraz stymuluje ich wzrost. Polecam! Ja kupuję ten produkt w sklepie www.zdrowekosmetyki.pl, który jest genialnie zaopatrzony. Miłośnicy naturalnych kosmetyków będą zachwyceni :)



I na koniec moja nowa zabawka, czyli stożkowa lokówka firmy Babyliss. Podoba mi się dołączona do niej rękawica, która chroni przed oparzeniami.

 
Jakie skarby "włosowe" posiadacie w swoich kosmetyczkach?

wtorek, 16 lipca 2013

back 2 MAC

Jedyną chwilą, kiedy cieszę się, że mój kosmetyk kończy się, jest ta, kiedy kończy się produkt z firmy MAC. Czy ich nie lubię? Nic bardziej mylnego. Uwielbiam je i po prostu cieszę się, że będę posiadała kolejne puste opakowanie. Gdy posiadam ich już sześć, pędzę na skrzydłach do salonu MAC, aby wymienić puste opakowania na dowolną pomadkę do ust z regularnej kolekcji.
Wszystko w ramach akcji Back 2 MAC. Jest to akcja recyklingowa; wymienić można większość pustych produktów, które na swoim kartoniku posiadają napis Back 2 MAC.

W tym tygodniu absolutne denko pojawiło się w moim  ulubionym, mineralnym różu do policzków - Warm Soul. To przepiękna mieszanka różu, brązu oraz brzoskwini. Doskonale współgra z moja cerą. Jest to róż rozświetlający i używam go bez brązera. Pozostał mi jeszcze róż w odcieniu Dainty To róż, który również wpada delikatnie z brzoskwinię.


                                                  od lewej: Warm Soul, Dainty


 Uwielbiam pomadki firmy MAC. To niezliczona ilość kolorów w przeróżnych wykończeniach. Aktualnie używam dwóch pomadek - klasyka firmy MAC, czyli różowej, w odcieniu Angel , a także wakacyjnego odcienia Costa Chic. To przepiękna szminka, będąca połączeniem różu, koralu, i pomarańczu. Mój hit! Jedyną wadą tej pomadki, która posiada, podobnie jak Angel wykończenie Frost, jest to, iż podkreśla suche skórki, ja więc nakładam ją na dowolną pomadkę nawilżającą lub Carmex.

od lewej: Costa Chic, Angel
 
 


 Costa Chic, to pomadka, którą odebrałam właśnie  w ramach akcji Back 2 MAC, wymieniając puste, szklane opakowania po kryjących podkładach Studio Fix, których kiedyś namiętnie używałam. Teraz preferuję lżejsze krycie. Gdy wykończę kolejne 6 opakowań, mam apetyt na dzienne pomadki nude - wybiorę prawdopodobnie Hue lub Shy girl. Obie z wykończeniem kremowym ( Cremesheen) które ostatnio preferuję, wybierając produkty do ust.

:) a Wy? Macie swoje ulubione produkty MAC?
 

piątek, 12 lipca 2013

Outfit mix

Dziś zapraszam na mix modowych inspiracji, moich outfitów, prosto z Instagrama :)














 
 
 
 
 
CIAO! J.
 
 

gratisy, prezenty!

Jestem wielką fanką La Roche -Posay :) Ucieszył więc mnie fakt, iż przy zakupie dowolnego produktu tej marki, odbierzemy w aptece bezpłatny zestaw kosmetyków, przeznaczonych dla cery wrażliwej. W skład zestawu wchodzą:






- FIZJOLOGICZNA PIANKA OCZYSZCZAJĄCA (50 ml)

- WODA TERMALNA (50 ml)

- ŻEL-KREM z filtrem 50 +, ANTHELIOS XL (3 ml)
 
 
Uwielbiam te produkty, będą idealne na wakacyjne wyjazdy. Sprawdzą się doskonale np. w bagażu podręcznym, podczas podróży samolotem. Ja już odebrałam swój zestaw. Akcję promocyjną prowadzi większość aptek, posiadających w ofercie kosmetyki La Roche -Posay
Wy również zapytajcie w swojej aptece!

Wystarczy kupić dowolny produkt, w dowolnej cenie. Ja skusiłam się na mój ulubiony żel do mycia twarzy, Effaclar.
 

czwartek, 11 lipca 2013

Czuję miętę...

...do dwóch produktów pielęgnacyjnych, które zamieszkały w mojej łazience na dobre. To peeling i maseczka z firmy Queen Helene.

Mint Julep Masque to maseczka na bazie glinki, która ma za zadanie oczyszczać i odświeżać naszą skórę, zwężać pory i wygładzać strukturę cery. Produkt ten zapobiega wypryskom i osusza te już istniejące. Ponadto, maseczka przeznaczona jest również do cery pozbawionej powyższych problemów. Doskonale odpręża cerę. Jak zapewnia producent, rozluźnia napięcie mięśniowe twarzy i szyi, sprawiając, że zmarszczki są mniej widoczne. I wiecie co? Ma rację! Uwielbiam jej używać! Maseczka przepięknie pachnie miętą, jest to według mnie zapach...hmmm...zielonej gumy Orbit! :)



Do kompletu zakupiłam sobie peeling z tej samej serii, czyli Mint Julep Natural Facial Scrub.
Peeling  posiada, według mnie, idealną strukturę. Drobinki są wyraźnie wyczuwalne, ale na tyle drobne, że nie podrażniają niepotrzebnie naszej skóry. Równie dobrze, jak jego siostra, oczyszcza i odświeża twarz, to swoiste preludium do naszej dalszej pielęgnacji. Peeling pachnie już nieco inaczej niż maseczka. Jest to również miętowy zapach, który z kolei przypomina mi gumę Winterfresh ;)

Polecam kupić te produkty do Waszego domowego SPA! :) Jestem ciekawa Waszych opinii.

 

;);) Ciao!

wtorek, 9 lipca 2013

Pragnienie nie ma szans!

Na plaży,  podczas treningu, czy po prostu podczas upalnego dnia, potrzebujemy znacznie więcej nawodnienia. Dla mnie, doskonałym wyborem jest woda kokosowa. Najprzyjemniej spożywać ją oczywiście, leżąc na egzotycznej plaży. Wystarczy poprosić miłego "lokalesa", aby zerwał nam owoc z drzewa, a następnie delektować się pysznym napojem prosto z zielonej "czary" Gdy jednak do plaży nam nie po drodze, a nasze ciało i umysł wołają: "pić!",  godnym zastępstwem będzie woda z kartonika. Ja osobiście uwielbiam wodę firmy dr Antonio Martins, którą kupuję w sklepie z organiczną, ekologiczną żywnością ( tu informacja dla mieszkańców mojego miasta  - to "Zielony Pokój", znajdujący się na rynku, przy ul. Jeleniogórskiej).

Co ciekawe, woda kokosowa, to jeden z najczystszych płynów na świecie. Podczas drugiej wojny światowej sok kokosowy stosowany był jako płyn do transfuzji, gdy zabrakło krwi naturalnej. Do dziś stosuje się tę metodę w krajach słabo rozwiniętych. Stanowi prawdziwe bogactwo potasu, magnezu, wapnia, a także witamin: C, B1, B2, B3, B5 i B6. Zawiera więcej elektrolitów niż większość napojów izotonicznych używanych przez sportowców. Panowie z siłowni powinni o tym wiedzieć i nie dziwić się, gdy przynoszę "jakieś soczki" na siłownię ;). Napój ten korzystnie wpływa na nasz układ nerwowy, serce, posiada działanie  antywirusowe oraz antybakteryjne.
Woda kokosowa charakteryzuje się także niższą zawartością sodu oraz cukru i – co istotne – jest płynem w 100% naturalnym. Napój ten wpływa ponadto rewelacyjne na stan naszej cery.

A co najważniejsze, woda kokosowa jest po prostu pyszna i doskonale gasi pragnienie. Jestem od niej uzależniona! :)




poniedziałek, 8 lipca 2013

krewetkowe królestwo

Uwielbiam krewetki każdej "maści" i w każdej postaci. Grillowane, smażone i te będące składnikiem dań makaronowych. Te najbardziej popularne z masełkiem, czosnkiem i pietruszką, zna niemal każdy. Dzisiaj wirtualnie chcę poczęstować Was krewetkami w filetach z pomarańczy, nutą imbiru i czosnku oraz obowiązkowo świeżą kolendrą.

Na początku przygotowujemy nasz "sos". Filety z pomarańczy kroimy na ok. 1 cm kawałeczki, dodajemy starty kawałek świeżego imbiru ( ok. 3 -4 cm), a także 3-4 ząbki czosnku ( według uznania; ja jestem zdecydowanie czosnkowym zwierzęciem).




Następnie na maśle podsmażamy naszą mieszankę, chwilkę, tak, aby pomarańcze wraz z imbirem nieco nam się rozgotowały. Na patelnię dorzucamy niecierpliwe już krewetki. Oczywiście najlepsze są szare, niegotowane świeżaki.
Całość trzymamy na patelni króciutko ( ok. 3-4 minuty), aby nasze królowe nie stały się zbyt gumowe.
Całość doprawiamy solą i duuuuużą ilością świeżej kolendry.
Prawda, że proste? A jakie pyszne!




Na zakończenie wieczoru pyszna filiżanka organicznej, białej herbaty i relaks przy kobiecej prasie.
Enjoy!



:)

niedziela, 7 lipca 2013

niezbędniki wakacyjne

Krem z filtrem, wygodne japonki i wymarzone bikini, to oczywiście niezbędne minimum wakacyjne. Na mojej obowiązkowej liście znajduje się ponadto kilka kosmetyków, bez których nie wyobrażam sobie letniego czasu :)

Sally Hansen -Airbrush Legs, nazywane potocznie rajstopami w spray'u. Hmm...nie przemawia do mnie ta nazwa, która nie oddaje moim zdaniem efektu, jaki osiągamy, używając tego produktu. A jest to naprawdę efekt WOW! Produkt, nakładam na nogi, posmarowane uprzednio delikatnie balsamem do ciała. Spray ten wyrównuje wszelkie niedoskonałości, przebarwienia, wyrównuje koloryt skóry. Nogi zyskują opaleniznę, niczym po tygodniowym, egzotycznym urlopie. Nie jest to oczywiście tandetny, sztuczny efekt. Całość wygląda naturalnie i apetycznie. Używam odcienia medium glow, który posiada delikatnie mieniące się w słońcu drobinki.

...a skoro o drobinkach mowa, muszę wspomnieć o o suchym olejku NUXE. Drobinki, które są w nim zatopione, świetnie eksponują opaleniznę. Nakładam go na nogi, ramiona i na dekolt. Ten produkt to znakomita kompilacja olejku ze słodkich migdałów, ogórecznika i witaminy E. Nie tylko dobrze wygląda, ale i pielęgnuje naszą skórę. POLECAM!




I na deser mój król wśród brązerów. czyli Soleil tan de chanel. Bardzo długo na niego polowałam, skuszona świetnymi recenzjami. I dołączam się do grona miłośniczek. To żelowa  baza, którą możemy stosować samodzielnie lub razem z podkładem ( pod lub na -jako brązer). Baza ta sprawia, że moja buzia wygląda na wypoczętą, zdrową i posiadającą ten specyficzny "glow", który uzyskujemy, po relaksujacym urlopie. Baza posiada satynowe wykończenie. Do jej aplikacji używam pędzla z eco tools, który doskonale blenduje bazę. Z pewnością zakupię ponownie, choć nie wiem kiedy, gdyż jest niesamowicie wydajna. Co równie ważne, produkt ten przepięknie, według mnie pachnie.




Latem nie zapominam o ustach, które namiętnie nawilżam, wszelkiej maści masełkami i pomadkami. Lubię sztyfty z alverde, Weledy, a ostatnio delektuję się działaniem i zapachem masełka Agatha Ruiz de La Prada, które przywiozłam z wakacji. 

Słonecznie Was pozdrawiam  - delektujcie się wakacyjnymi chwilami!